środa, 29 grudnia 2010

I tak w sumie to będę żegnac ten rok ze łzami w oczach.

Sylwester zbliża się wielkimi krokami. Leżąc tak pod ciepłą kołderką postanowiłam podsumować opuszczający nas rok.
Szczerze mówiąc nigdy nie lubiłam 31 grudnia, zawsze czułam się w tym dniu wyjątkowo nieswojo, nie było mi dobrze.
Tego roku ten dzień spędzę pewnie w domu. Nie chce nikomu narzucać się swoja wizytą bo wiem, że mimo braku mojej obecności i tak będzie gorąco i wzmianka o mojej osobie prędzej czy później nadejdzie.
Sylwestra poprzedniego roku raczej nie zapomnę, patrząc na tamte wydarzenia mogę tylko nadać sobie tytuł głupiej do 10 -tego stopnia. Nie to, że chciałabym coś zmienić, nie chciałabym żeby postrzegano mnie tak jak tamtego dnia.
Ten rok był w pewnym stopniu snem, nie mogłam sobie lepiej wymarzyć ludzi, z którymi spędziłam wiekszość czasu. Nigdy nie lubię pisać takich podsumowań..
Wiosna była miła, cieszyłam się ostatnimi chwilami wtapiania oczu w ludzi, którym jeszcze mogłam zaufać i tych innych też. Myślałam, że koniec roku szkolnego skończy coś na zawsze. Jednak w moich myślach były kompletnie inne osoby, kompletnie inny świat. I się myliłam.
Potem było lato, za kruche żeby je potem zebrać do kupy. Widocznie tam wyżej dawno były zasądzone moje losy. I cieszę się z tego, poznałam jak postrzegają mnie inni. Nie byłam chyba dobra, miła, uczciwa - patrząc na to co ze mną czyniono.
Ale jestem wdzięczna, lepiej jest poznać tę gorszą prawdę niż zakłamaną.
I wtedy moje życie zmieniło się całkowicie.
Poznałam drugą stronę człowieka, 2x radość!
Co wtedy czułam? Wszystko! : radość, troskę, miłość, spokój, raaadość, zazdrość. Tak zazdrościłam, wiesz.
I Stokroć razy dziękuję.
Wakacje były po prostu piękne! Dni kanzas, rower, leżakowanie na beli, mysz, te postanowienia, spotkania, urodziny, łzy, zażeranie się słodyczami, sarna, trrrrrr, Londyn.
Londyn to moja nowa miłość, jest piękny, cudowny! Wrócę tam :)
Początek szkoły tez nie był straszny, przeżyłam te kilka miesięcy to i przeżyję kilka następnych.
Wiadomo, że nie jest tak samo jak kiedyś i możliwe, że nie będzie.
Przez te kilkanaście lat, które przeżyłam nie doświadczyłam jednego uczucia. No może tak w 50 %, ale co z tego. Wierzę, że przyjdzie, kiedyś.
Ten rok był rokiem pełnym wrażeń. Tych dobrych i złych.

To co kochałam, kocham nadal.

,, Nie sztuką jest się pokłócić, sztuką jest się pogodzić.''
[*]


Tego co spotkało mnie tego roku, już pewnie nie spotkam.
I tak w sumie to będę żegnać ten rok ze łzami w oczach.

piątek, 24 grudnia 2010


Mój pierwszy post w tym miesiącu.
Dziś wigilia, jest nieco inaczej niż zawsze, ale zmiany tez są potrzebne.
Mimo to jest dobrze, sama się sobie dziwię.
Jutro wpada warszafka, ho ho.

Wesołych!