czwartek, 31 maja 2012

bye bye lovely may

dzień jak zwykle zleciał szybko. zdjęcia, wieszanie Zenka na sznurku od rolety, koń Rafał ,, hasał, hasał jak Dziki!'', zakrwawiona Zuzia, sprawdzianik z matematyczki i cudowneee piąteczki 3c z parków <3
teraz spacer po okolicy, zapamiętamy ten wieczór, na pewno.. te auto i ,,uważaj, biegnie'' roski. matkooo

jakieś przypadkowe, chyba wakacyjne, nad pawłowem
nie chcę, nie chcę,  nie chcę. za krótko trwałeś kochany.

środa, 30 maja 2012

dear may *

mój ukochany maj się kończy. fakt, nie do końca był taki kochany, ale udawało się to odczuć.
z biegiem długich i tych krótkich dni coraz bardziej pogłębiam się w przekonaniu, że życie nie jest sprawiedliwe, cholernie. nie chodzi o to, że wszyscy mają mieć coś w tej samej ilości, kolejności itp. po prostu, czasem nie każdy potrafi docenić to co ma. zrozumieć, że tak, czy w inny sposób należy żyć, akceptować swoje życie bo zwyczajnie nie ma się innej możliwości.
 najlepiej byłoby gdyby każdy miał jeden deszczowy dzień na zamknięcie się w szafie. tak po prostu, w ciemności, z rozszerzonymi źrenicami pomyśleć logicznie o wszystkim.

Może to dziwne, ale zaczyna mnie irytować już te powierzchowne, lekkie zachowanie, potem ten nagły stop. Może ostatnie wydarzenia sprawiły, że tak myślę. ale, no fakt - myślę. chyba zwyczajnie te całe nakręcanie się wcale nie działa na mnie dobrze. po pewnym czasie zauważam jak bardzo jest to nienormalne...

teraz mrożę sobie pokój. jutro gegra, a nawet nic nie otworzyłam. podobno spr z matematyczki iiii tylko magicy wiedzą co jeszcze...
krótkie dni ciągną niechętną mnie ku końcowi. tej pięknej przygody z 3c.

kuszą mnie żebym na tydzień stąd uciekła, tyle plusów i jednocześnie masa minusów.


                                                            love, od pierwszych sekund

niedziela, 13 maja 2012

chciałam tego łikendu dla siebie, zwyczajnie. Oczywiście wyszło tak, że jestem niewyspana, zmarznięta i trochę nienasycona plus zła.
Piąteczek był taaaki cudny <3 połowa dnia spędzona z klasą na rowerach w pięknym słońcu. Mniam. Łażenie po drzewach, pssssss z roweru Zuzi, kaskaderskie wyczyny R. i D. , jeżdzenie po lasach, Monika zaplątana w rower, przejazd przez rzekę. Cudnie! Potem dzień jakoś sam nabrał tempa.
Sobota taka nudna, ponura grgrgrgrrrrr. Do czasu. Jakoś specjalnie nie chciało mi się iść na te całe party, ale jak się okazało było całkiem fajnie :) fruwające malibu, ciasto czekoladowe, mili ludzie.

Dziś wawa i nic konkretnego, Spaaaaać!

wtorek, 8 maja 2012

this is not a drive by


mememememe !


I po wszystkim. 2! Czego nie mogę na pewno zapomnieć? Raczej wszystkiego ,haa. Bieganie za potrzebą przez ulicę, JEST MASA-JEST KLASA, oglądanie horroru w czasie drogi (Nienarodzony)- mega, nakrywanie się milionami bluz ( pożyczonymi zresztą od kolegów), zalotne spojrzenia Pauliny  ;D POZDRO PAULA! pakowanie w siebie kalorii, bo przecież trzeba, TAKIE CIACHAAAAA!, rozgrzewka zycia.
Nie powinnam też zapomnieć tego uczucia, stresu podczas każdego meczu. Domyślam się, że pewnie tylko ja tak mam, ale to nic ;D Niby jest to straszne, ale na samą myśl, że mogę już nigdy tego nie poczuć stwierdzam, że jest to jak najbardziej kochane. Było, raczej.

Gdybym teraz miałabym możliwość coś zmienić, to chyba na nic bym się nie zdecydowała . Może idealnie nie jest, ale ostatnie chwile, które przeżyłam unoszą mnie jeszcze z metr nad ziemią. Proste rzeczy, słowa, żarty, rozmowy, uśmiechy innych. Niby tak mało, a w rezultacie całkiem dużo.
W sumie fajnie byłoby przeżyć ostatni tydzień jeszcze raz. Tak dużo się zmieniło.
Zauważyłam, że możemy żyć ot tak. Robisz co chcesz, śpiewasz, jedziesz,  skaczesz, tańczysz w rytm dobrze znanej Ci muzyki, siadasz na swoim miejscu, patrzysz-bo chcesz, możesz, mówisz otwarcie, co czujesz, myślisz, idziesz tam, gdzie chcesz.
Oczywiście pewne ograniczenia są, jak zawsze. Ale już teraz można poczuć taką swoją wolność. Już teraz można powiedzieć, że zostawiło się w maksimie jakiś milion dolarów ( zawsze mówiłam to dopiero po wakacjach:D).

                                                             Maaaaaaj- jak ja go kocham

        omomomomomomomom, ta piosenka ma wszystkie najlepsze chwile



zawsze marzyłam żeby mieć zdjęcie w tym miejscu, haha ;D

niedziela, 6 maja 2012

I po wolnoooości. Nawet nie mam na co czekać.. A tak, gdyby nie pewnie a grrrrr ,,uroczystości'' miałabym przed sobą cudnie cudny dzień, o dziwo NIEDZIELĘ...
a grrrrr
Jutro zawody, nasze ostatnie. Matko to niesamowite jak te 3 lata szybko zleciały.
Mam nadzieję, że warto bd pamietać pewnie sytuacje z tymi wariatkami ;D

łełełe ;c - szczerze, wcale tego nie chcę

sobota, 5 maja 2012

rurururururru

Niby ogarnia mnie nuda i lenistwo, ale w rzeczywistości cały czas mam co robić. Nie mogę nadal pojąć, jak ten czas szybko leci, masakra. Ten cały tydzień bez szkoły był na serio cudowny. Tyle osób, sytuacji, uśmiechów, rozmów przewinęło się przez ten czas, że nie sposób się nie uśmiechnąć.
Tak sobie myślę, że to czwartek wychodzi na prowadzenie. Taki cudooowny dzień, że aż po prostu nie mogę o nim zapomnieć. Niby z początku nuda, sztandar, nasze złości ;D, potem oczywiście długo oczekiwany meczyk, rozmowy pod Maksiem z dziewczętami phihih, pawłów ,,na chwilę'', szejk z dupeczkami x4 i takie bujanie się :)  aż miło
zaraz śmigam na majowe. jakoś wyczuwam nudny wieczór,mimo że pogoda chyba raczy nie wywinąć żadnego większego psikusa.