Wiecie co? Nic nie czuję i chyba nie chcę. Za dużo rozczarowań i mydlenia oczu.
Rozpływam się, rozpadam. Tak po cichu. Mknę.
Łapiąc okiem pierwszy widok z ranka byłam pewna, że dziś jest sobota. Kolejne rozczarowanie, ach.
Cały tydzień przede mną, a ja nie potrafię zebrać odłamków siebie do ładu by mieć siłę.
Ciężko mi na sercu, ten ciężki oddech. Nie lubię go. Tak samo jak stokroć razy nie cierpię samej siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz