niedziela, 24 lipca 2011

york, york, york

Łikend, choć pochmurny- był bardo miły. Był u nas Szczecin. Myślałam, że będzie gorzej, a w rzeczywistości była kupa śmiechu i chwila, która była oderwaniem się od tej okrutnej rzeczywistości. Jejku, jejku gdyby to wszystko byłoby można nagrać, te chwile, wspaniałe chwile. Nigdy nie zapomnę jazdy po kanzas naszym zawalistym wózkiem, wokół ronda, phi ! Ja chcę yorka, kup mi bejbe yorka, matko odlot :D Te nasze zamykanie się na balkonie, niedźwiedź, drinki, robienie słitt foci dla jeża pod latarnią :D ajajajaj
Gorsze chwile też mnie nawiedziły, nie mogło być inaczej. Teraz w sumie patrzę na to z uśmiechem, chociaż nic sie nie poprawiło. Chciałabym, żeby ludzie którzy mnie tak oceniają przeżyli w swoich boskich życiach to co ja. Dziękuję za taką opinię. Nie, nie gniewam się, bo taki mam humor. Jeżeli tak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz