środa, 17 sierpnia 2011
Czasem nie doceniam tego co się dzieje. Nie, tak się dzieje dosyć często.
Ale patrząc na to z perspektywy czasu wiem, że w pewnym sensie jestem szczęściarą. Cholerną szczęściarą.
Mamy dwa lata, jak obie strony stwierdziły zmiany zaszły w tym drugim. Bardzo poważne, co wpłynęło na całokształt. Wiadomo, że już nie jest tak samo. Nie ma szeptu, naszego tymbarka, godzin rozmów pod poduszką. W zasadzie, nie ma przyjaźni.
Ale tak jak rok temu dziękowałam, tak będę dziękować dziś. Jestem szczęściarą bo zasmakowałam tej prawdziwej przyjaźni.
Mimo wszystko kocham sińce, plis dont liw mi, pumeksa,zupkę w proszku. Jaką to miało moc, matko.
Oczywiście, że chciałabym żeby było jak dawnej , ale czas nie stoi w miejscu, jak Ty - ja nie.
Zawsze chciałam jak najlepiej, to co Ty- to i ja. Wybłagałam i jedno się udało.
Za wszystko, nawet za nieporozumienia i słowa, które czasem potwornie raniły..
To wszystko co kocham, nad życie..
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń